28 lutego 2013

Z tęsknoty za wiosną. Zielony sorbet.

Dzisiaj poczułam ją w powietrzu podczas spaceru. Pomimo braku słońca. Nareszcie! I chociaż rano Pan z telewizora straszył, że zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, chcę wierzyć, że to nieprawda. Do domu wróciłam z jakąś nową energią i optymizmem. Przygotowałam zielony, wiosenny sorbet. Syn będzie miał pyszny deser, jak wróci ze szkoły. Bo przecież uwielbia miętę. A na dodatek zapewni sobie potężną dawkę witaminy C, co o tej porze roku jest bezcenne.
sorbet

4 owoce kiwi
garść liści ze świeżej mięty
sok z połowy cytryny
3 łyżki cukru pudru

Kiwi obrać ze skórki, pokroić w kostkę i włożyć do zamrażalnika na dwie lub trzy godziny. Następnie wyjąć zmiksować w blenderze z pozostałymi składnikami na gładką masę. Zajadać ze smakiem.

A oto jeszcze jeden akcent wiosny w naszym domu.
kwiat

Źródło przepisu - książka Moniki Mrozowskiej i Macieja Szaciłło pt."Przemytnicy na wakacjach"

20 lutego 2013

Deserek. Kisiel z czarnej porzeczki.

Owoce to nie jest to, co Helenka lubi najbardziej. Muszę się więc nieźle natrudzić, żeby namówić ją do ich skosztowania. Ostatnio przypomniałam sobie, że dawno temu, kiedy syn był mały często robiłam mu kisielki. W zamrażarce miałam jeszcze czarne porzeczki z własnej działki. Ruszyłam do dzieła i w ten oto sposób powstał mocno fioletowy kisielek. Nie wiem czy to kwestia konsystencji, czy też czegoś innego, ale Hela zjadła prawie całą miseczkę.
kisiel

pół szklanki czarnej porzeczki
szklanka wody do picia
łyżeczka cukru trzcinowego (można pominąć)
łyżka mąki ziemniaczanej
Porzeczki umieść w rondelku razem z cukrem oraz połową szklanki wody i zagotować. Gotować około 3 minut, po czym przetrzeć przez sito i z powrotem umieścić w rondelku. Mąkę ziemniaczaną rozmieszać dobrze z pozostałą zimną wodą i szybko dodać do rondelka z sokiem porzeczkowym. Gotować jeszcze minutę cały czas mieszając. Zdjąć z palnika i przelać do miseczki. Lekko ostudzić i można podawać dziecku.

kisiel

18 lutego 2013

Wierszyki domowe

"Wierszyki domowe" autorstwa Michała Rusinka to ostatnio nasza (czyli moja i syna) ulubiona lektura.
Są krótkie, pełne humoru i gry słownej, jednym słowem świetne. Opowiadają o zwykłych przedmiotach codziennego użytku (ale nie tylko, bo czyż kot lub pająk to przedmioty?), które możemy znaleźć w każdym domu np. okno, pudło, słoiki, rower czy też sofa.
Przeczytaliśmy już chyba wszystkie. Najlepiej czytać wspólnie i nie po kolei. My robiliśmy to na zmianę, wybieraliśmy jakiś wierszyk, który wpadł nam w oko i czytaliśmy na głos. Świetna zabawa, szczególnie w podróży samochodem (pod warunkiem, że mamy kierowcę).
rusinek
rusinek
Ilustracje do książki (bardzo fajne zresztą) wykonała siostra Pana Michała - Joanna Rusinek.
rusinek
rusinek
rusinek
A oto wiersz faworyt mojego syna:
rusinek

14 lutego 2013

Ciasteczkowe Love Story

Mój "mały chłopiec" przeżywa właśnie swoją pierwszą miłość!
Jestem szczęśliwa, że na swój sposób mogę w tym uczestniczyć, że mi na to pozwala, że ma do mnie zaufanie.
Z tej okazji ulubione i proste ciasteczkoserduszka, które zabrał do szkoły :)








150g mąki
100g masła pokrojonego w kostkę
50g cukru
2 - 3 łyżki śmietany
brązowy cukier do posypania

Mąkę, cukier i masło rozetrzeć w palcach na kruszonkę. Dodać śmietanę i szybko zagnieść ciasto. Odłożyć do lodówki na pół godziny. Po tym czasie ciasto rozwałkować i wycinać foremką dowolne kształty (dzisiaj najlepiej serduszka). Ciastka układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smarować białkiem jaja i posypywać cukrem.
Temperatura pieczenia  - 180C
Czas pieczenia - 15 -20 minut


12 lutego 2013

Znowu dżins

Po ciężkim tygodniu musiałam odreagować. Wyrwałam się wczoraj wieczorem na krótką wyprawę po sklepach, aby pooglądać nowe kolekcje odzieżowe. Nie zamierzałam nic kupować. Jednak w Zarze natknęłam się na nadal trwającą wyprzedaż i nabyłam ...
tunika
Dżinsową sukienkę za 49 PLN. Wiosenna szafa Helenki będzie całkiem przypadkowo obfitowała w dżins.
szal
Nabyłam też szal w kwiaty za 12.90 PLN. Myślę, że będzie pasował do sukienki.
Szkoda tylko, że do wiosny jeszcze daleko.

11 lutego 2013

W szpitalu

W szpitalu spędziłam z córeczką niemalże cały ostatni tydzień.
W szpitalu czułam się jak w klatce. Małe i ciasne sale, zaduch i ciągły płacz któregoś z małych pacjentów.
W szpitalu pragnęłam, aby czas płynął szybciej, znacznie szybciej. Każda minuta była jak godzina, a dzień wydawał się wlec bez końca. Z radością wyczekiwałam nocy.
W szpitalu po raz pierwszy zobaczyłam obojętność matki wobec swojego dziecka. Chciało mi się płakać, kiedy malutki chłopczyk płakał w swoim łóżeczku krztusząc się kaszlem, a jego mama patrzyła na to z kamienną twarzą i w najlepsze zajadała Prince Polo. Innym razem oglądała filmy na swoim laptopie, albo rozmawiała przez telefon wrzucając do łóżeczka kolejną zabawkę. Miałam ochotę pójść tam, wziąć tego malca na ręce i mocno przytulić, ale przecież nie można się wtrącać.
W szpitalu bardzo tęskniłam za swoim synem i obiecałam sobie być dla niego lepszą matką. Bardziej wyrozumiałą i mniej krzyczącą.
W szpitalu poznałam także wielu serdecznych ludzi, miłe i życzliwe pielęgniarki oraz fachowych lekarzy, pomimo ciężkich warunków pracy.
W szpitalu doceniłam swoje spokojne i normalne życie. Swoją codzienność i dom.
Mam nadzieję, że nie powrócimy tam w najbliższym czasie.