Od dwóch dni mój mały synek jest już nastolatkiem. Jestem szczęśliwa i pełna obaw jednocześnie. Dzień urodzin był piękny. Pogoda wymarzona - gorąco i słonecznie z lekkim, przyjemnie chłodzącym wiaterkiem. Połowa wakacji, a więc większość kolegów i znajomych w rozjazdach. To dobrze, bo mogliśmy świętować ten dzień w rodzinnym gronie. Wybraliśmy miejsce z dala od wielkomiejskiego zgiełku, miejsce, w którym można w otoczeniu przyrody zjeść smaczny obiad. Urokliwa chata, niewielki lasek sosnowy, plac zabaw dla młodszych i starszych dzieci, co jest zbawienne dla rodziców, bo pozwala w spokoju delektować się posiłkiem. Było cudnie.
A w domu czekał na nas słodki akcent w postaci tortu. Może nie idealnego, ale zrobionego z miłością i dokładnie takiego, jakiego życzył sobie solenizant. Czekoladowego z owocami lata.
Później było już tylko testowanie najbardziej wyczekiwanego prezentu urodzinowego, czyli strzelanie z łuku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz