Helenka
wstała wczoraj nie w humorze. Nie zeszła od razu z łóżka i nie
rozpoczęła zabawy, jak to zwykle czyni. Wzięłam termometr do ręki, no i
wszystko stało się jasne. Stan mocno podgorączkowy. Odmówiła śniadania, a
w ciągu reszty dnia apetyt też się nie pojawił. Przypomniałam sobie, że
kiedy ja byłam dzieckiem, kiedy chorowałam i nie miałam ochoty na
jedzenie, mama zawsze przygotowywała mi kisiel. Postanowiłam pójść tym
tropem. Zrobiłam kisiel ze świeżej żurawiny, bo akurat miałam małą
porcję, która została z poprzedniego dnia. I bingo! Hela zjadła całą
porcję. Na dodatek z wielką chęcią.
3/4 szklanki świeżych żurawin
1 szklanka wody
1 łyżka cukru trzcinowego (pełna)
1 łyżka mąki ziemniaczanej
Żurawinę
umyć, umieścić w rondelku. Zalać 3/4 szklanki wody, dodać cukier i
gotować przez około 4 minuty od momentu zagotowania. Żurawiny muszą
popękać i oddać swój cenny sok. Przecedzić i sok z powrotem wlać do
rondelka. Zagotować ponownie i dodać mąkę ziemniaczaną rozprowadzoną w
pozostałej zimnej wodzie. Wymieszać i gotować jeszcze minutę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz