Już
prawie wszystko gotowe. Poza czekoladowym piernikiem i śledziami, ale
to dopiero w Wigilijny poranek. Tymczasem przygotowujemy się do świąt
mentalnie. Słuchamy kolęd w wykonaniu Arki Noego (uwielbiam ich
kolędowanie - radosne i pełne energii), cieszymy się choinką i takie tam
...
Ubiegły
tydzień minął nam pod znakiem zęba. Helence idą czwórki i trójki, co
doprowadziło biedulkę do gorączki. Synowi zaczęły ruszać się trójki,
więc pewnie zasiądzie do wieczerzy Wigilijnej szczerbaty. Ja natomiast
spędziłam ponad dwie godziny na fotelu dentystycznym - była krew, pot i
dwa szwy na koniec, a później to już tylko cała masa środków
przeciwbólowych i wszystko wskazuje na to, że święta przywitam z
opuchniętą połową twarzy :( Tak więc po ciężkim tygodniu mamy nadzieję
na spokojne Święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz