...
wybraliśmy się w sobotnie przedpołudnie. Pomimo nieciekawej aury za
oknem oraz solidnie zafluczonych dzieciaków. Po pełnym napięć tygodniu,
grzybobranie to coś co było mi po prostu potrzebne. Od dawna
niesamowicie mnie odpręża. Tak było i tym razem. Dodatkowo pogoda nieco
się w ciągu dnia poprawiła, a dzieciaczkom świeże, leśne powietrze też
dobrze zrobiło. Czego więc chcieć więcej? No może tylko grzybów, bo
niestety nie udało nam się zebrać ich zbyt wielu. Za to trafił nam się
prawdziwy grzybi gigant.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz