Prawdopodobnie
najbrzydsza lalka na świecie, która jednak w ostatnich dniach podbiła
serce Helenki. W normalnych warunkach nigdy nie dopuściłabym do tego,
aby ten mały szkaradek trafił do naszego domu, jednak tym razem poddałam
się. Jak więc to się stało? Otóż podczas niewinnych zakupów spożywczych
w pewnych delikatesach. Kiedy stanęłam na chwilkę przy stoisku z prasą,
Helenka pochwyciła Babo z pobliskiej półki i już nie wypuściła go ze
swoich rączek. Nie poskutkowały żadne zastosowane przeze mnie triki
psychologiczne, a każda próba odebrania jej wielkogłowego luda kończyła
się histerycznym płaczem. Tak więc ugięłam się, złamałam swoje
wcześniejsze założenia, aby otaczać dziecko tylko estetycznymi
przedmiotami i kupiłam plastikowo - gumowego Babo. Całe szczęście
kosztował niecałe 10zł, a moja córka nie porzuciła go, kiedy tylko
przekroczyłyśmy drzwi sklepu. Wręcz przeciwnie Helenka i Babo są teraz
nierozłączni. A ja czekam spokojnie kiedy jej minie, bo minie na pewno,
jak wiele innych wcześniejszych fascynacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz