Tak
naprawdę to nie lubię kupować na wyprzedażach. Na parkingach nie mogę
znaleźć miejsca parkingowego, w samych centrach koszmarny tłok (wszędzie
kłębią się prychający i kaszlący ludzie, no bo przecież wyprzedaż, więc
nie mogą przepuścić takiej okazji), w samych sklepach totalny bałagan,
ubrania leżą porozrzucane i pomieszane, gdzie się da.
Jednak
wybrałam się. Wszystko, co opisałam powyżej miało oczywiście miejsce,
ale najważniejsze, że nie wyszłam z pustymi rękami. Nabyłam dżinsy dla
mojej dwójki i jeszcze dżinsową sukienkę dla córeczki.

Sukienka znaleziona w sklepie Cubus.

I jeszcze pierwsze "jeansy" Heli od Zary

A tu dżinsy dla syna ze sklepu Mothercare

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz