Grudzień
tuż, tuż, więc kalendarz adwentowy prawie ogarnięty. Stan na dzień
dzisiejszy - wszystkie woreczki zyskały jakąś zawartość. Teraz
pozostaje jeszcze je zawiesić. Planuję zakupić w tym celu niewielką
choinkę w doniczce, najlepiej żywą (chociaż nie wiem czy mi się to uda,
bo chyba jeszcze za wcześnie na żywe choinki). Zobaczymy. Tymczasem do
woreczków wskoczyły w większości słodycze i tzw. niezdrowe przekąski.
Jest też kilka małych prezencików oraz bileciki z przepustką do gry na
Nintendo, PS i i komputerze. Syn będzie wniebowzięty i pewnie w styczniu
będzie musiał pójść na detoks. Ale co tam, to ostatni jego rok z
kalendarzem adwentowym, bo w przyszłym pewnie pałeczkę przejmie siostra.
28 listopada 2013
25 listopada 2013
Obiadek malucha. Kuleczki z indyka ...
... w towarzystwie mini marchewek i kaszy jaglanej.
Staram
się, aby Helenka od małego zapoznawała się z jak najróżnorodniejszymi
smakami. Dlatego do jej jadłospisu wprowadzam dużo ziół i innych
przypraw oraz nowych produktów. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem oczywiście
- od wszelkich grzybów trzymamy się z daleka. Zielone oliwki już za
nami i to z całkiem pozytywnym skutkiem. Dzisiaj smak marchewki
urozmaiciłam świeżym rozmarynem, a pulpeciki doprawiłam czosnkiem.
Składniki:
400g mielonego mięsa z indyka
1 jajko
2 ząbki czosnku
1/4 szklanki płatków owsianych (zmielonych)
młode marchewki (mrożone)
gałązka rozmarynu
odrobina oleju, cukru i soli
kasza jaglana
Wykonanie:
Mięso
z indyka przełożyć do dużej misy i dodać do niego jajko, zmielone
płatki owsiane, odrobinę soli oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Wszystko
dokładnie wyrobić i oprószonymi mąką rękami formować niewielkie kulki.
Gotować na parze, ewentualnie w wodzie przez kilka minut. Marchewki
lekko obgotować i odcedzić. Na patelni rozgrzać olej, włożyć gałązkę
rozmarynu i po minucie dodać mini marchewki. Oprószyć odrobiną cukru i
podsmażać dwie minuty. Podawać z kaszą jaglaną.
22 listopada 2013
Przeczytane w listopadzie ...
... przez Pawła. I na tym koniec, bo w końcówce miesiąca same sprawdziany, więc czasu na czytanie brak.
1. "Tajemnica pływalni"
M. Widmarka i H. Willis przeczytana siłą rozpędu. Z przyzwyczajenia i
przywiązania do całej serii, bo treści zawarte w książce są już trochę
zbyt dziecinne dla mojego dziesięciolatka. Ale co tam, przeczytałam i
ja. Obydwoje uznaliśmy, że to jedna z mniej ciekawych tajemnic.
2. "Czarownica piętro niżej"
Marcina Szczygielskiego, mimo dość różnych opinii została wypożyczona z
biblioteki. Książka, jak wynikało z opisu trafiała w gust Pawła, czyli
dużo magii, duchy i świat fantazji. Ja niestety nie przeczytałam, ale
syna bardzo wciągnęła. Na tyle, że zdecydowaliśmy się nabyć kolejną
pozycję tego autora.
3. "Najnowsze przygody Mikołajka"
zostały przeczytane jako dodatek do lektury ("Mikołajek"), którą syn
będzie przerabiał w szkole już na początku grudnia. O Mikołajku nie ma
co pisać, bo chyba wszyscy znają. Ja osobiście uwielbiam, a film (ten
nieanimowany oczywiście) mogłabym oglądać przynajmniej raz w miesiącu.
Jedyne co mnie drażni w tej książce to ilustracje, zupełnie mi się nie
podobają. Te czarno-białe, w starszych wydaniach bardziej do mnie
przemawiały.
18 listopada 2013
Muzyczna bluza.
Mój
pierwszy prawie "hand made". Prawie, bo sama bluza została oczywiście
zakupiona w sklepie, na dziale chłopięcym. Moim dziełem jest jedynie
czarna, filcowa naszywka. Zawsze trzeba od czegoś zacząć. Wybór padł na
nutkę, ponieważ Helenka kocha muzykę całym sercem. Poza tym nutka była
stosunkowo łatwym obiektem do narysowania, wycięcia i naszycia dla
takiego żółtodzioba jak ja.
Kiedy
Brat pilnie uczy się w szkole, Siostra zakrada się do jego pokoju,
pożycza sprzęt do słuchania i zatapia się w muzyce. A w słuchawkach Red
Hot Chilli Peppers. Ulubione "The Adventures of Rain Dance Maggie".
15 listopada 2013
Wegańskie muffiny z czarną porzeczką.
Dzisiaj
w szkole mojego syna jest Dzień Zdrowego Odżywiania. Z tej okazji jego
klasa ma robić wielką sałatkę owocową. Każdy losował jaki owoc ma
przynieść tego dnia. Nam przypadły jabłuszka. Ekonomicznie :)
120g mąki pszennej
120g mąki orkiszowej razowej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
120ml syropu klonowego
120ml oleju rzepakowego
120ml mleka sojowego
150g mrożonej czarnej porzeczki
W
jednej misce wymieszać składniki suche. W innej misce wymieszać
składniki mokre. Połączyć razem, dodać porzeczki i szybko wymieszać
całość. Ciastem wypełnić 12 papilotek umieszczonych w formie na muffiny.
Temperatura pieczenia - 190CCzas pieczenia - 25 minut.
Źródło przepisu - książka Gwyneth Paltrow pt. "Córeczka tatusia" z moimi zmianami.
12 listopada 2013
Na spotkanie z piernikiem.
A
jednak pojechaliśmy. Nie w góry i nie na cały długi weekend. Syn poczuł
się na tyle dobrze, że w niedzielny poranek wyruszyliśmy do Torunia.
Pogoda nie była wymarzona, ale i tak cieszę się, że pojechaliśmy.
Największym plusem, jak się okazało, było to, ze Święto Niepodległości
spędziliśmy z dala od warszawskiej zawieruchy. W miłej, przyjaznej
atmosferze. Dla nas było to przede wszystkim święto piernika i gęsiny.
Dużo spacerowaliśmy, bo pierwszego dnia było całkiem ciepło, chociaż
odrobinę deszczowo. Obejrzeliśmy między innymi ruiny zamku krzyżackiego i
kamienicę, w której mieszkał Mikołaj Kopernik. Spotkaliśmy też
najbardziej bezczelne gołębie ever. Drugiego dnia silny chłód nie
pozwalał na zbyt długie chodzenie, więc w przerwach ogrzewaliśmy się w
pewnej baardzo sympatycznej kawiarence oraz w planetarium. Wizyta w
planetarium wbrew oczekiwaniom bardziej zachwyciła Helenkę niż starszego
brata, który z wyższością stwierdził, że już to wszystko wcześniej
wiedział. Natomiast Hela przez cały seans piszczała i pokrzykiwała z
podekscytowania. Muzeum żywego piernika odpuściliśmy, bo kolejka była
nieziemska. Za to zrobiliśmy zakupy w sklepie z piernikami, gdzie prawie
doznałam pomieszania zmysłów od mnogości rodzajów tych ciasteczek.
Zdecydowaliśmy się w końcu na pierniki w białej czekoladzie z porzeczką,
piernikowe serca, krajankę piernikową i zwykłe z nadzieniem morelowym.
Nabyliśmy także inne na prezenty. W domu okazało się jednak, że jak
zwykle najbardziej pożądane były te, których kupiłam najmniej i
nastąpiła zagorzała walka o piernikowe serca. Helenka zwyciężyła :)
8 listopada 2013
A miało być tak pięknie ...
...
długi weekend, góry, słońce i my. Miało, ale nie będzie. Syn się
rozchorował. To już drugi wyjazd w długi weekend, który nam nie wypalił.
No, ale jak się ma dzieci na stanie, to trzeba się liczyć z tym, że
większość planów bierze w łeb. Ciasteczka, które upiekłam nam na drogę,
będziemy musieli zjeść w domu :(
250g mąki
pół łyżeczki proszku do pieczenia
150g cukru trzcinowego
110g masła
1 jajko
100g orzeszków ziemnych
Masło
utrzeć z cukrem na puszysta masę. Wbić jajko i ucierać dalej, aż masa
będzie puszysta i kremowa. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do
pieczenia. Wymieszać krótko najlepiej w mikserze. Dodać orzeszki ziemne i
wymieszać łyżką, aby w miarę równomiernie rozprowadzić je po cieście.
Formować małe ciasteczka i kłaść na blasze wyłożonej papierem do
pieczenia.
Temperatura pieczenia - 180C
Czas pieczenia - około 10 minut.
Źródło przepisu - magazyn KUCHNIA (10, 2013) z moimi zmianami.
4 listopada 2013
Zimowa szafa.
Zima
nadchodzi. Pomimo słońca za oknem i całkiem wysokich temperatur, czas
już schować lżejsze ubrania. Czas na ciepłe kurtki, grube swetry,
szaliki i rękawiczki. W tym roku długo szukałam zimowej kurtki dla
Helenki. Wybór duży, ale jakoś żadna nie podobała mi się na tyle, aby ją
kupić. W końcu znalazłam coś w moim stylu. Prosty krój, prosty wzór,
milutkie i ciepłe wnętrze oraz kolor pasujący prawie do wszystkiego.
A do tego słodkie rękawiczki - myszki.
Musztardowy sweterek bez rękawów.
Gruby i ciepły golf z motywem zwierzęcym, tym razem z pieskiem.
Szara sukienka z kieszeniami i uroczym kotkiem. Z bawełny organicznej.
I na koniec rajstopki znowu z motywem zwierzęcym, z ukochanymi kotkami Helenki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)