10 października 2013

Deserek. Kisiel żurawinowy.

Helenka wstała wczoraj nie w humorze. Nie zeszła od razu z łóżka i nie rozpoczęła zabawy, jak to zwykle czyni. Wzięłam termometr do ręki, no i wszystko stało się jasne. Stan mocno podgorączkowy. Odmówiła śniadania, a w ciągu reszty dnia apetyt też się nie pojawił. Przypomniałam sobie, że kiedy ja byłam dzieckiem, kiedy chorowałam i nie miałam ochoty na jedzenie, mama zawsze przygotowywała mi kisiel. Postanowiłam pójść tym tropem. Zrobiłam kisiel ze świeżej żurawiny, bo akurat miałam małą porcję, która została z poprzedniego dnia. I bingo! Hela zjadła całą porcję. Na dodatek z wielką chęcią.


3/4 szklanki świeżych żurawin
1 szklanka wody
1 łyżka cukru trzcinowego (pełna)
1 łyżka mąki ziemniaczanej

Żurawinę umyć, umieścić w rondelku. Zalać 3/4 szklanki wody, dodać cukier i gotować przez około 4 minuty od momentu zagotowania. Żurawiny muszą popękać i oddać swój cenny sok. Przecedzić i sok z powrotem wlać do rondelka. Zagotować ponownie i dodać mąkę ziemniaczaną rozprowadzoną w pozostałej zimnej wodzie. Wymieszać i gotować jeszcze minutę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz